• Proza

    Warsztat odnowy nóg

    Na tablicy w bramie stało: “St. Kopytko. Odnawianie nóg. Zakład w lewej oficynie (ciągnąć za dzwonek przy oknie)”. Normalnie, jak należy. Na Powiślu znali go kiedyś wszyscy, bo wszyscy wtedy chodzili na dwóch nogach, chyba że po wypłacie, to na czterech. To zresztą było zrozumiałe, bo wypłaty były krótkie, nogi długie – to i o potknięcie nietrudno, więc trzeba było się asekurować. Z czasem jednak przestali przychodzić ci, którzy wybrali chodzenie na czterech kółkach. Z rzadka jeszcze zachodzili ci na dwóch i to głównie po to, by poprosić o naprawę stopki. Chciał nawet wywiesić kartkę “Tylko dla dwunożnych”, ale przypomniało mu się “Nur für Deutsche” i poniechał. “Oni powinni mieć…

  • Wiersze

    Świadectwo odejścia

    ***przepuszczam stada marzeńwypatrując czy nie wróciszczy wrócisz ***każdego wieczora celebruję w łóżku wigilięwciąż zostawiam obok jedno wolne miejsce ***wchodzić w noc bez ciebiewchodzić do pustego koryta Gangesu ***naiwnie wierzę w jednoczenie ciał

  • Proza

    Jaszczukowe plemię

    Jaszczurki gubią ze strachu ogony. Nie ma co się dziwić. Gad mały, rozum niewielki, to i zgubi, co popadnie. Gorzej, jeśli ze strachu odpadają różne rzeczy innemu zgoła (a także z ubrania) gatunkowi ludzkiemu, któremu – w charakterze – często jednak cos gadziego ewolucja zostawiła. Wystraszyć kogoś nie sztuka, o czym wiedział już Arnold Wężyk, czając się z karmelizowanym owocem na Ewę Rajską spod szóstki tak, by nie pierzchła, a uwodzić się dała. Sztuką jest nie dać się wystraszyć i nie zgubić siebie ani kawałka. Docent Fiodor I. Traszka (z Starej Elektrycznej na Powiślu, wejście od Tamki, najlepiej przez korytarzyk przy warsometrach*) zebrał w swojej kolekcji najciekawsze okazy porzuconych organów i…