Artykuł #LubięFormyŻeńskie pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.
]]>Jak już napisałem, lubię pasjami. Lubię jego różnorodność i bogactwo form, dzięki którym opisuje i tworzy rzeczywistość. Lubię jego elastyczność i wcale nie powszechną w świecie języków zdolność przenikania w różne zakamarki rzeczywistości. Dlaczego zatem mam uparcie odrzucać rodzaj żeński np. w nazwach zawodów? Dlaczego – na siłę! – mam przycinać coś starszego, większego i bogatszego ode mnie do swoich wyobrażeń o świecie i pretensji co do tego, jaki być powinien?
Otóż #LubięFormyŻeńskie. Lubię bardziej, niż trwanie w nielogicznych przyzwyczajeniach językowych. Bardziej, niż fajerwerki produkowanie w niby-dyskusjach przez spawaczy „będzie” z „bo tak nie było”. Lubię formy żeńskie, bo żyję w realnym świecie, a nie w wyobrażeniu o nim (no, w każdym razie staram się, jak tylko mogę).
#LubięFormyŻeńskie, bo lubię wiedzieć o świecie ludzi. I wolę słuchać tego, co mają do powiedzenia i jak chcą o tym opowiadać, niż dyktować im, co i jak chcę słyszeć.
Zgadzam się z tym, co napisano w przywoływanym stanowisku RJP: nie ma co robić rewolucji. Język to nie miejsce wojny, tylko życia. Tyle, że nasze okna warto otworzyć, przewietrzyć i dać miejsce na zmianę. Dyskutujmy, spierajmy się, gódźmy, ale nie mylmy naszych gustów z tym, co język poprawnie daje nam do tworzenia. Bo język jednak daje nam możliwość tworzenia poprawnych form, daje narzędzia słowotwórcze i gramatyczne, choć każdorazowe ich wydobywanie możne być czasochłonne, choćby ze względu na zastane dziś konteksty znaczeniowe. Ale to są sprawy wtórne, nie najbardziej istotne dla żywego języka. Dlatego socjolożki, magistry i wszelkie inne – jesteście u siebie w języku polskim i nie dajcie z siebie robić kopciuszków. Nawet, jeśli czasami musicie się zmierzyć z tym, że niektóre formy zostały zajęte znaczeniowo i trzeba jakoś się z tym pogodzić, poszukać innych rozwiązań. I może czas zacząć ignorować zaczepki na temat rzekomych ideologicznych powodów wprowadzania form żeńskich nazw zawodów i stanowisk. Dyskutujmy o tym, jakie ich formy są najbardziej uzasadnione dziś, jeśli akurat bywa to niejasne. Ale skończmy już z biciem piany. To język polski, a nie prosektorium form zastanych.
Przy okazji warto dodać, że nie za bardzo ma sens mówienie o wprowadzaniu tych form do języka. To jest po prostu odkrywanie ich zasłoniętej części. Mówiąc inaczej, to odsłanianie kawałka nogi, a nie dokręcanie kolejnej.
Na ten temat będą nadal powstawać prace naukowe, a o wiele częściej posty domorosłych znawców i znawczyń. Na pierwsze mam za mało wiedzy, na drugie za mało cierpliwości. Może dlatego kiedyś, w trakcie rozmowy na ten temat wymyśliła mi się fraszka:
“Sztłukł mi żęby ten sztok górszki”
Rzekł raz pacjent do chirurżki.
Cóż to jest za fantastyczna forma! Na ile sposobów można wygiąć język, zwijać usta w trąbkę, ćwiczyć wiązadła, żeby móc ją swobodnie odmieniać! Jakim leniem językowym trzeba być, żeby stwierdzać: tego się nie da przeczytać! A fe! To przy Tuwimie i innych to samo lenistwo musi pchać do czynów hahaharahiri!
No i jak? Mamy sobie odmawiać również i takich przyjemności uśmiechniętych? Nie lepiej je polubić? Nie lepiej bawić się językiem, który daje niesamowite możliwości wyrażania tego, co dzieje się wokół?
A po tym wszystkim, co tu napisałem, trzeba jeszcze powiedzieć zwykłe dziękuję kobietom, które już z poselskim mandatem upomniały się o to, żeby w polskim sejmie móc używać języka polskiego choć trochę pełniej. Żeby to było możliwe, potrzebne były wieloletnie już i codzienne starania zwracające uwagę na tę sprawę. Starania kobiet przypominających o jednej z najprostszych spraw: odpowiednie dać rzeczy słowo! Rzeczy! A co dobiero człowiekowi.
I to trzeba przypominać: te zmiany na dobre dzieją się niestety przy niewielkim wsparciu choćby moich znajomych po fachu. Redaktorki i redaktorzy, podobno tak rozkochani w naszym języku – doceńcie, że ktoś za was dba o to, co tę mowę czyni bogatą. Siedząc nad tekstami, odłóżcie ideologiczne podręczniki, zerknijcie na to stanowisko RJP, weźcie oddech i spróbujcie wrócić do pracy z językiem żywym. To wyjdzie nam wszystkim na dobre. Język polski jest naprawdę na tyle bogaty, ciekawy i mocny, że radził i będzie sobie radzić z większymi zmianami, o których ma mówić. A zdaje się, że trochę o tym zapominają ci, którzy przywiązują język do swoich przekonań. Po prostu, wypuśćcie go na świat, on się tam nie zagubi i nie zginie. Przeciwnie! Nabierze barw, dzięki którym lepiej ten świat opowiemy.
* * *
PS. Poprzednia miniwersja tekstu była napisana w lutym 2018 roku, przy okazji stworzenia prostej nakładki na zdjęcie profilowe z #LubięFormyŻeńskie. Aby ustawić nakładkę na zdjęcie profilowe FB – KLIKNIJ TU, (lub po kliknięciu w swoje zdjęcie profilowe wybrać “Dodaj nakładkę” i wyszukać “Lubię Formy Żeńskie” – tam będzie nakładka gotowa do użycia).
Artykuł #LubięFormyŻeńskie pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.
]]>