Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /home/klient.dhosting.pl/dawidzmuda/dawidzmuda.pl/public_html/wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 77

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /home/klient.dhosting.pl/dawidzmuda/dawidzmuda.pl/public_html/wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php on line 87

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/dawidzmuda/dawidzmuda.pl/public_html/wp-content/plugins/jetpack/_inc/lib/class.media-summary.php:77) in /home/klient.dhosting.pl/dawidzmuda/dawidzmuda.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Komentarze – Dawid Zmuda http://dawidzmuda.pl Magazyn Zdań Wed, 27 Nov 2019 20:22:49 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.2.20 http://dawidzmuda.pl/wp-content/uploads/2018/08/cropped-dz-1-32x32.png Komentarze – Dawid Zmuda http://dawidzmuda.pl 32 32 150558782 #LubięFormyŻeńskie http://dawidzmuda.pl/lubie-formy-zenskie/ http://dawidzmuda.pl/lubie-formy-zenskie/#respond Wed, 27 Nov 2019 09:19:03 +0000 http://serwer1894345.home.pl/autoinstalator/wordpress2/?p=170 Lubię formy żeńskie. Nie przepadam może za słowem „feminatywy”, bo rzadko sięgam po pojęcia techniczne, ale za to przepadam za językiem polskim. Rada Języka Polskiego właśnie opublikowała swoje stanowisko na temat używania żeńskich form nazw zawodów i stanowisk. Lepiej późno niż wcale, choć z drugiej strony osobiście jestem trochę zniesmaczony faktem, że w ogóle takie stanowisko trzeba wydawać. Jak już napisałem, lubię pasjami. Lubię jego różnorodność i bogactwo form, dzięki którym opisuje i tworzy rzeczywistość. Lubię jego elastyczność i wcale nie powszechną w świecie języków zdolność przenikania w różne zakamarki rzeczywistości. Dlaczego zatem mam uparcie odrzucać rodzaj żeński np. w nazwach zawodów? Dlaczego – na siłę! – mam przycinać coś starszego, większego i bogatszego ode mnie do swoich wyobrażeń o świecie i pretensji co do tego, jaki być powinien? Otóż #LubięFormyŻeńskie. Lubię bardziej, niż trwanie w nielogicznych przyzwyczajeniach językowych. Bardziej, niż fajerwerki produkowanie w niby-dyskusjach przez spawaczy „będzie” z „bo tak nie było”. Lubię formy żeńskie, bo żyję w realnym świecie, a nie w wyobrażeniu o nim (no, w każdym razie staram się, jak tylko mogę). #LubięFormyŻeńskie, bo lubię wiedzieć o świecie ludzi. I wolę słuchać tego, co mają do powiedzenia i jak chcą o tym opowiadać, niż dyktować im, co i jak chcę słyszeć. Zgadzam się z tym, co napisano w przywoływanym stanowisku RJP: nie ma co robić rewolucji. Język to nie miejsce wojny, tylko życia. Tyle, że nasze okna warto otworzyć, przewietrzyć i dać miejsce na zmianę. Dyskutujmy, spierajmy się, gódźmy, ale nie mylmy naszych gustów z tym, co język poprawnie daje nam do tworzenia. Bo język jednak daje nam możliwość tworzenia poprawnych form, daje narzędzia słowotwórcze i gramatyczne, choć każdorazowe ich wydobywanie możne być czasochłonne, choćby ze względu na zastane dziś konteksty znaczeniowe. Ale to są sprawy wtórne, nie najbardziej istotne dla żywego języka. Dlatego socjolożki, magistry i wszelkie inne – jesteście u siebie w języku polskim i nie dajcie z siebie robić kopciuszków. Nawet, jeśli czasami musicie się zmierzyć z tym, że niektóre formy zostały zajęte znaczeniowo i trzeba jakoś się z tym pogodzić, poszukać innych rozwiązań. I może czas zacząć ignorować zaczepki na temat rzekomych ideologicznych powodów wprowadzania form żeńskich nazw zawodów i stanowisk. Dyskutujmy o tym, jakie ich formy są najbardziej uzasadnione dziś, jeśli akurat bywa to niejasne. Ale skończmy już z biciem piany. To język polski, a nie prosektorium form zastanych. Przy okazji warto dodać, że nie za bardzo ma sens mówienie o wprowadzaniu tych form do języka. To jest po prostu odkrywanie ich zasłoniętej części. Mówiąc inaczej, to odsłanianie kawałka nogi, a nie dokręcanie kolejnej. Na ten temat będą nadal powstawać prace naukowe, a o wiele częściej posty domorosłych znawców i znawczyń. Na pierwsze mam za mało wiedzy, na drugie za mało cierpliwości. Może dlatego kiedyś, w trakcie rozmowy na ten temat wymyśliła mi się fraszka: “Sztłukł mi żęby ten sztok górszki”Rzekł raz pacjent do chirurżki. Cóż to jest za fantastyczna forma! Na ile sposobów można wygiąć język, zwijać usta w trąbkę, ćwiczyć wiązadła, żeby móc ją swobodnie odmieniać! Jakim leniem językowym trzeba być, żeby stwierdzać: tego się nie da przeczytać! A fe! To przy Tuwimie i innych to samo lenistwo musi pchać do czynów hahaharahiri! No i jak? Mamy sobie odmawiać również i takich przyjemności uśmiechniętych? Nie lepiej je polubić? Nie lepiej bawić się językiem, który daje niesamowite możliwości wyrażania tego, co dzieje się wokół? A po tym wszystkim, co tu napisałem, trzeba jeszcze powiedzieć zwykłe dziękuję kobietom, które już z poselskim mandatem upomniały się o to, żeby w polskim sejmie móc używać języka polskiego choć trochę pełniej. Żeby to było możliwe, potrzebne były wieloletnie już i codzienne starania zwracające uwagę na tę sprawę. Starania kobiet przypominających o jednej z najprostszych spraw: odpowiednie dać rzeczy słowo! Rzeczy! A co dobiero człowiekowi. I to trzeba przypominać: te zmiany na dobre dzieją się niestety przy niewielkim wsparciu choćby moich znajomych po fachu. Redaktorki i redaktorzy, podobno tak rozkochani w naszym języku – doceńcie, że ktoś za was dba o to, co tę mowę czyni bogatą. Siedząc nad tekstami, odłóżcie ideologiczne podręczniki, zerknijcie na to stanowisko RJP, weźcie oddech i spróbujcie wrócić do pracy z językiem żywym. To wyjdzie nam wszystkim na dobre. Język polski jest naprawdę na tyle bogaty, ciekawy i mocny, że radził i będzie sobie radzić z większymi zmianami, o których ma mówić. A zdaje się, że trochę o tym zapominają ci, którzy przywiązują język do swoich przekonań. Po prostu, wypuśćcie go na świat, on się tam nie zagubi i nie zginie. Przeciwnie! Nabierze barw, dzięki którym lepiej ten świat opowiemy. * * *PS. Poprzednia miniwersja tekstu była napisana w lutym 2018 roku, przy okazji stworzenia prostej nakładki na zdjęcie profilowe z #LubięFormyŻeńskie. Aby ustawić nakładkę na zdjęcie profilowe FB – KLIKNIJ TU, (lub po kliknięciu w swoje zdjęcie profilowe wybrać “Dodaj nakładkę” i wyszukać “Lubię Formy Żeńskie” – tam będzie nakładka gotowa do użycia).

Artykuł #LubięFormyŻeńskie pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
Lubię formy żeńskie. Nie przepadam może za słowem „feminatywy”, bo rzadko sięgam po pojęcia techniczne, ale za to przepadam za językiem polskim. Rada Języka Polskiego właśnie opublikowała swoje stanowisko na temat używania żeńskich form nazw zawodów i stanowisk. Lepiej późno niż wcale, choć z drugiej strony osobiście jestem trochę zniesmaczony faktem, że w ogóle takie stanowisko trzeba wydawać.

Jak już napisałem, lubię pasjami. Lubię jego różnorodność i bogactwo form, dzięki którym opisuje i tworzy rzeczywistość. Lubię jego elastyczność i wcale nie powszechną w świecie języków zdolność przenikania w różne zakamarki rzeczywistości. Dlaczego zatem mam uparcie odrzucać rodzaj żeński np. w nazwach zawodów? Dlaczego – na siłę! – mam przycinać coś starszego, większego i bogatszego ode mnie do swoich wyobrażeń o świecie i pretensji co do tego, jaki być powinien?

Otóż #LubięFormyŻeńskie. Lubię bardziej, niż trwanie w nielogicznych przyzwyczajeniach językowych. Bardziej, niż fajerwerki produkowanie w niby-dyskusjach przez spawaczy „będzie” z „bo tak nie było”. Lubię formy żeńskie, bo żyję w realnym świecie, a nie w wyobrażeniu o nim (no, w każdym razie staram się, jak tylko mogę).

#LubięFormyŻeńskie, bo lubię wiedzieć o świecie ludzi. I wolę słuchać tego, co mają do powiedzenia i jak chcą o tym opowiadać, niż dyktować im, co i jak chcę słyszeć.

Zgadzam się z tym, co napisano w przywoływanym stanowisku RJP: nie ma co robić rewolucji. Język to nie miejsce wojny, tylko życia. Tyle, że nasze okna warto otworzyć, przewietrzyć i dać miejsce na zmianę. Dyskutujmy, spierajmy się, gódźmy, ale nie mylmy naszych gustów z tym, co język poprawnie daje nam do tworzenia. Bo język jednak daje nam możliwość tworzenia poprawnych form, daje narzędzia słowotwórcze i gramatyczne, choć każdorazowe ich wydobywanie możne być czasochłonne, choćby ze względu na zastane dziś konteksty znaczeniowe. Ale to są sprawy wtórne, nie najbardziej istotne dla żywego języka. Dlatego socjolożki, magistry i wszelkie inne – jesteście u siebie w języku polskim i nie dajcie z siebie robić kopciuszków. Nawet, jeśli czasami musicie się zmierzyć z tym, że niektóre formy zostały zajęte znaczeniowo i trzeba jakoś się z tym pogodzić, poszukać innych rozwiązań. I może czas zacząć ignorować zaczepki na temat rzekomych ideologicznych powodów wprowadzania form żeńskich nazw zawodów i stanowisk. Dyskutujmy o tym, jakie ich formy są najbardziej uzasadnione dziś, jeśli akurat bywa to niejasne. Ale skończmy już z biciem piany. To język polski, a nie prosektorium form zastanych.

Przy okazji warto dodać, że nie za bardzo ma sens mówienie o wprowadzaniu tych form do języka. To jest po prostu odkrywanie ich zasłoniętej części. Mówiąc inaczej, to odsłanianie kawałka nogi, a nie dokręcanie kolejnej.

Na ten temat będą nadal powstawać prace naukowe, a o wiele częściej posty domorosłych znawców i znawczyń. Na pierwsze mam za mało wiedzy, na drugie za mało cierpliwości. Może dlatego kiedyś, w trakcie rozmowy na ten temat wymyśliła mi się fraszka:

“Sztłukł mi żęby ten sztok górszki”
Rzekł raz pacjent do chirurżki.


Cóż to jest za fantastyczna forma! Na ile sposobów można wygiąć język, zwijać usta w trąbkę, ćwiczyć wiązadła, żeby móc ją swobodnie odmieniać! Jakim leniem językowym trzeba być, żeby stwierdzać: tego się nie da przeczytać! A fe! To przy Tuwimie i innych to samo lenistwo musi pchać do czynów hahaharahiri!

No i jak? Mamy sobie odmawiać również i takich przyjemności uśmiechniętych? Nie lepiej je polubić? Nie lepiej bawić się językiem, który daje niesamowite możliwości wyrażania tego, co dzieje się wokół?

A po tym wszystkim, co tu napisałem, trzeba jeszcze powiedzieć zwykłe dziękuję kobietom, które już z poselskim mandatem upomniały się o to, żeby w polskim sejmie móc używać języka polskiego choć trochę pełniej. Żeby to było możliwe, potrzebne były wieloletnie już i codzienne starania zwracające uwagę na tę sprawę. Starania kobiet przypominających o jednej z najprostszych spraw: odpowiednie dać rzeczy słowo! Rzeczy! A co dobiero człowiekowi.

I to trzeba przypominać: te zmiany na dobre dzieją się niestety przy niewielkim wsparciu choćby moich znajomych po fachu. Redaktorki i redaktorzy, podobno tak rozkochani w naszym języku – doceńcie, że ktoś za was dba o to, co tę mowę czyni bogatą. Siedząc nad tekstami, odłóżcie ideologiczne podręczniki, zerknijcie na to stanowisko RJP, weźcie oddech i spróbujcie wrócić do pracy z językiem żywym. To wyjdzie nam wszystkim na dobre. Język polski jest naprawdę na tyle bogaty, ciekawy i mocny, że radził i będzie sobie radzić z większymi zmianami, o których ma mówić. A zdaje się, że trochę o tym zapominają ci, którzy przywiązują język do swoich przekonań. Po prostu, wypuśćcie go na świat, on się tam nie zagubi i nie zginie. Przeciwnie! Nabierze barw, dzięki którym lepiej ten świat opowiemy.

* * *
PS. Poprzednia miniwersja tekstu była napisana w lutym 2018 roku, przy okazji stworzenia prostej nakładki na zdjęcie profilowe z #LubięFormyŻeńskie. Aby ustawić nakładkę na zdjęcie profilowe FB – KLIKNIJ TU, (lub po kliknięciu w swoje zdjęcie profilowe wybrać “Dodaj nakładkę” i wyszukać “Lubię Formy Żeńskie” – tam będzie nakładka gotowa do użycia).

Artykuł #LubięFormyŻeńskie pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/lubie-formy-zenskie/feed/ 0 170
Taśmy Kaczyńskiego, czyli Rodzina Na Swoim [komentarz] http://dawidzmuda.pl/tasmy-kaczynskiego-czyli-rodzina-na-swoim-komentarz/ http://dawidzmuda.pl/tasmy-kaczynskiego-czyli-rodzina-na-swoim-komentarz/#comments Tue, 29 Jan 2019 14:18:15 +0000 http://dawidzmuda.pl/?p=648 „Gazeta Wyborcza”opublikowała dziś nagrania rozmów prezesa PiS o inwestycjach, których sposób realizacji – zdaniem samego Jarosława Kaczyńskiego – jest politycznie „nie do obrony”. Od wczoraj redakcja Gazety podgrzewała atmosferę, co zresztą zrozumiałe, ale co z tego na dziś wyszło? 1. Dla przeciwników PiS to #SrebrnaGate, a dla zwolenników to po prostu sprawny J. Kaczyński w osobliwej wersji programu #RodzinaNaSwoim. Nooo, bo przecież to dosłownie i w przenośni rodzinna sprawa. A potem każdy i tak będzie obstawiać tylko przy własnym zdaniu, przez co znowu spłyci się sprawę tak, że nie będzie widać mułu, w którym siedzimy. 2. Partie oczywiście dalej nie widzą końca własnego nosa i obrzucają się tradycyjnie niczym opakowanym w brzydkie pudełka. Zrobią bardzo dużo, byle nie widzieć większego obrazu. Poutwierdzają się znów we wzajemnym obrzydzeniu i tyle. Plemiona poprawią szalunki w okopach i dostaną na deser jakieś resztki memów i parę hasztagów na zaś. Kreatywność zero. 3. Nikt już nawet nie wspomina o tym, że nagrano ludzi, którzy bez ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności z tylnego siedzenia mogą trząść sprawami publicznymi. Widać nawet do tej patologii się przyzwyczailiśmy. Standardy jak za jaskiniowców. 4. Gazeta Wyborcza nie potrafiła niestety z tego wszystkiego złożyć nośnego wstępniaka skierowanego zwłaszcza do tych, którym mogłyby się trochę otworzyć oczy. A sprawa jest gruba, tyle, że ktoś nie uniósł tego, jak to skutecznie przekazać. Wytrwali czytelnicy składają może jakoś kolejne puzzle w zalewie komentarzy przez cały dzień. Reszta – sądząc po reakcjach i/lub ich braku – machnęła ręką. 5. Jest wtorkowe popołudnie. Jeśli ktoś czegoś dobrze opracowanego jeszcze nie schował na drugą odsłonę, to za tydzień mało kto będzie o tym pamiętał. I dalej będziemy patrzeć na serwowane nam przedstawienia, zamiast na sedno spraw. Także tego. #tasmykaczynskiego #srebrna #pis #pjk

Artykuł Taśmy Kaczyńskiego, czyli Rodzina Na Swoim [komentarz] pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
„Gazeta Wyborcza”opublikowała dziś nagrania rozmów prezesa PiS o inwestycjach, których sposób realizacji – zdaniem samego Jarosława Kaczyńskiego – jest politycznie „nie do obrony”. Od wczoraj redakcja Gazety podgrzewała atmosferę, co zresztą zrozumiałe, ale co z tego na dziś wyszło?

1. Dla przeciwników PiS to #SrebrnaGate, a dla zwolenników to po prostu sprawny J. Kaczyński w osobliwej wersji programu #RodzinaNaSwoim. Nooo, bo przecież to dosłownie i w przenośni rodzinna sprawa. A potem każdy i tak będzie obstawiać tylko przy własnym zdaniu, przez co znowu spłyci się sprawę tak, że nie będzie widać mułu, w którym siedzimy.

2. Partie oczywiście dalej nie widzą końca własnego nosa i obrzucają się tradycyjnie niczym opakowanym w brzydkie pudełka. Zrobią bardzo dużo, byle nie widzieć większego obrazu. Poutwierdzają się znów we wzajemnym obrzydzeniu i tyle. Plemiona poprawią szalunki w okopach i dostaną na deser jakieś resztki memów i parę hasztagów na zaś. Kreatywność zero.

3. Nikt już nawet nie wspomina o tym, że nagrano ludzi, którzy bez ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności z tylnego siedzenia mogą trząść sprawami publicznymi. Widać nawet do tej patologii się przyzwyczailiśmy. Standardy jak za jaskiniowców.

4. Gazeta Wyborcza nie potrafiła niestety z tego wszystkiego złożyć nośnego wstępniaka skierowanego zwłaszcza do tych, którym mogłyby się trochę otworzyć oczy. A sprawa jest gruba, tyle, że ktoś nie uniósł tego, jak to skutecznie przekazać. Wytrwali czytelnicy składają może jakoś kolejne puzzle w zalewie komentarzy przez cały dzień. Reszta – sądząc po reakcjach i/lub ich braku – machnęła ręką.

5. Jest wtorkowe popołudnie. Jeśli ktoś czegoś dobrze opracowanego jeszcze nie schował na drugą odsłonę, to za tydzień mało kto będzie o tym pamiętał. I dalej będziemy patrzeć na serwowane nam przedstawienia, zamiast na sedno spraw.

Także tego.

#tasmykaczynskiego #srebrna #pis #pjk

Artykuł Taśmy Kaczyńskiego, czyli Rodzina Na Swoim [komentarz] pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/tasmy-kaczynskiego-czyli-rodzina-na-swoim-komentarz/feed/ 1 648
Do znajomych, którzy zostają w domach http://dawidzmuda.pl/do-znajomych-ktorzy-zostaja-w-domach/ http://dawidzmuda.pl/do-znajomych-ktorzy-zostaja-w-domach/#respond Fri, 23 Mar 2018 20:28:04 +0000 http://serwer1894345.home.pl/autoinstalator/wordpress2/?p=157 To post scriptum do jednego z moich tekstów wywołało sporo dobrych reakcji, głównie jednak ze strony tych, którzy pewnie podobne słowa chcieli kierować do swoich znajomych krzywiących się na #czarnypiątek. Być może w tym czasie refleksji, jakim dla wielu jest rozpoczynające się wspomnienie dramatu Golgoty, ktoś jeszcze skorzysta z okazji i potraktuje ten tekst jako pretekst do rachunku sumienia i głębszego wmyślenia się w ludzkie dramaty, nie tylko ten religijny, który w tych dniach będą rozpamiętywać. Ile ludzi zapycha szczelnie myśli opisami z Ewangelii, byle nie myśleć o tym, z jakimi dramatami muszą się zmierzać jego bliżsi i dalsi bliźni?Wskazują jednocześnie na jerozolimski krzyż, umywając dłonie od tego, co wydarza się obok.  * * *Tym razem do Was, moi drodzy, którzy być może ze szczerym zasmuceniem lub złością nawet będziecie patrzeć na ludzi idących w Czarnym Marszu. Nie dajcie sobie wmówić, że idą tam zwolennicy aborcji (samo to hasło jest absurdalne), że idą ludzie patrzący z odrazą na swoich niepełnosprawnych znajomych i członków rodzin. I tym podobne kłamstwa. Wreszcie, że idą lekkoduchy, dla których nie ma ważnych pytań, które i Wy sobie zadajecie. Nie dajcie sobie wciskać tych głupstw. W naszym życiu jest kilka sytuacji zwanych granicznymi, które same z siebie zawsze będą wytrącać obu stronom argumenty, w tym etyczne. Są sytuacje niemożliwe do jednoznacznego rozstrzygnięcia. To nie oznacza obojętności, ale też nie oznacza, że wolno prawnie zadekretować, jaki wybór jest jedynie słuszny. Wiem, że słyszycie przy takich okazjach słowa, które Was poruszają, irytują, złoszczą lub naruszają uporządkowany świat ocen. Proszę jednak: pamiętajcie, że to jest reakcja na realną próbę przemocy prawnej, psychicznej i fizycznej, bo te będą skutkiem zakazu aborcji. Powiecie, że dopuszczanie aborcji krzywdzi nienarodzone płody/dzieci/organizmy. Mogę rozumieć ten pogląd – tyle że nie sprawdzimy, która suma cierpień przeważa. Z tego i innych powodów musimy zaakceptować sytuację, w której nie będzie jednoznacznej oceny. Dlatego zobaczycie dziś ludzi, którzy z bezsilności na gwałt prawny, który trwa już od początku procedowania projektu znoszącego możliwość wyboru aborcji, będą szli ulicami miast. Też tam będę. Nie dajcie sobie wmówić, że przeciw życiu. Będę, bo sumienie i rozum mówi mi, że to przyzwoite, uczciwe i właściwe.Wiem, że Was tam nie będzie. Proszę tylko o to, żebyście nie zalepiali i nie dali zalepić istoty tej sprawy. Bo to będzie łatwe kłamstwo, niezależnie od dobrych – Waszym zdaniem – intencji.

Artykuł Do znajomych, którzy zostają w domach pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
To post scriptum do jednego z moich tekstów wywołało sporo dobrych reakcji, głównie jednak ze strony tych, którzy pewnie podobne słowa chcieli kierować do swoich znajomych krzywiących się na #czarnypiątek.

Być może w tym czasie refleksji, jakim dla wielu jest rozpoczynające się wspomnienie dramatu Golgoty, ktoś jeszcze skorzysta z okazji i potraktuje ten tekst jako pretekst do rachunku sumienia i głębszego wmyślenia się w ludzkie dramaty, nie tylko ten religijny, który w tych dniach będą rozpamiętywać.

Ile ludzi zapycha szczelnie myśli opisami z Ewangelii, byle nie myśleć o tym, z jakimi dramatami muszą się zmierzać jego bliżsi i dalsi bliźni?Wskazują jednocześnie na jerozolimski krzyż, umywając dłonie od tego, co wydarza się obok. 

* * *
Tym razem do Was, moi drodzy, którzy być może ze szczerym zasmuceniem lub złością nawet będziecie patrzeć na ludzi idących w Czarnym Marszu. Nie dajcie sobie wmówić, że idą tam zwolennicy aborcji (samo to hasło jest absurdalne), że idą ludzie patrzący z odrazą na swoich niepełnosprawnych znajomych i członków rodzin. I tym podobne kłamstwa. Wreszcie, że idą lekkoduchy, dla których nie ma ważnych pytań, które i Wy sobie zadajecie. Nie dajcie sobie wciskać tych głupstw.

W naszym życiu jest kilka sytuacji zwanych granicznymi, które same z siebie zawsze będą wytrącać obu stronom argumenty, w tym etyczne. Są sytuacje niemożliwe do jednoznacznego rozstrzygnięcia. To nie oznacza obojętności, ale też nie oznacza, że wolno prawnie zadekretować, jaki wybór jest jedynie słuszny.

Wiem, że słyszycie przy takich okazjach słowa, które Was poruszają, irytują, złoszczą lub naruszają uporządkowany świat ocen. Proszę jednak: pamiętajcie, że to jest reakcja na realną próbę przemocy prawnej, psychicznej i fizycznej, bo te będą skutkiem zakazu aborcji. Powiecie, że dopuszczanie aborcji krzywdzi nienarodzone płody/dzieci/organizmy. Mogę rozumieć ten pogląd – tyle że nie sprawdzimy, która suma cierpień przeważa.

Z tego i innych powodów musimy zaakceptować sytuację, w której nie będzie jednoznacznej oceny. Dlatego zobaczycie dziś ludzi, którzy z bezsilności na gwałt prawny, który trwa już od początku procedowania projektu znoszącego możliwość wyboru aborcji, będą szli ulicami miast. Też tam będę. Nie dajcie sobie wmówić, że przeciw życiu. Będę, bo sumienie i rozum mówi mi, że to przyzwoite, uczciwe i właściwe.Wiem, że Was tam nie będzie. Proszę tylko o to, żebyście nie zalepiali i nie dali zalepić istoty tej sprawy.

Bo to będzie łatwe kłamstwo, niezależnie od dobrych – Waszym zdaniem – intencji.

Artykuł Do znajomych, którzy zostają w domach pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/do-znajomych-ktorzy-zostaja-w-domach/feed/ 0 157
Wyklęci z rozsądku http://dawidzmuda.pl/wykleci-z-rozsadku/ http://dawidzmuda.pl/wykleci-z-rozsadku/#respond Thu, 01 Mar 2018 20:52:01 +0000 http://serwer1894345.home.pl/autoinstalator/wordpress2/?p=167 Dzisiejsi wyklęci z realności potrzebują legend. Bandytyzm “Ognia”, “Burego” i innych morderców – fetowany jest na równi z tragicznymi losami partyzantów antykomunistycznych. Wszystkim jak leci beztrosko przylepiono tę ogłupiającą metkę “wyklęci”. Ogłupiającą, bo nie odnoszącą się po prostu do historii, ale w dużej mierze po to, by wyklinać innych. Z czegoś, co mogło być przyczynkiem do spisania kolejnego kawałka historii – zrobiono tępe narzędzie propagandy, świętowane tak chętnie i głośno przez hajlujących narodowców. W asyście nasłanych policjantów, żeby tym hajlującym biedactwom nikt krzywdy nie zrobił.  Kiedy widzę dziś romantyczne wpisy znajomych, roztkliwiających się jednakowo nad losami rzezimieszków i partyzantów, byle nie dopuścić krytycznego osądu, byle nie widzieć pęknięć na tej wypolerowanej legendzie, byle żyć w ciepełku wyobrażeń – jest mi wstyd. Wstyd, że doszliśmy do takiej żenady. Nie, póki nie rozliczymy własnych bandytów, nie zamierzam obchodzić żadnego dnia pamięci. Bo to nie jest pamięć. To jest pisanie romantycznych złudzeń, a nie historii oraz narcystycznych wyobrażeń, a nie pamięci.

Artykuł Wyklęci z rozsądku pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
Dzisiejsi wyklęci z realności potrzebują legend.

Bandytyzm “Ognia”, “Burego” i innych morderców – fetowany jest na równi z tragicznymi losami partyzantów antykomunistycznych. Wszystkim jak leci beztrosko przylepiono tę ogłupiającą metkę “wyklęci”. Ogłupiającą, bo nie odnoszącą się po prostu do historii, ale w dużej mierze po to, by wyklinać innych. Z czegoś, co mogło być przyczynkiem do spisania kolejnego kawałka historii – zrobiono tępe narzędzie propagandy, świętowane tak chętnie i głośno przez hajlujących narodowców. W asyście nasłanych policjantów, żeby tym hajlującym biedactwom nikt krzywdy nie zrobił. 

Kiedy widzę dziś romantyczne wpisy znajomych, roztkliwiających się jednakowo nad losami rzezimieszków i partyzantów, byle nie dopuścić krytycznego osądu, byle nie widzieć pęknięć na tej wypolerowanej legendzie, byle żyć w ciepełku wyobrażeń – jest mi wstyd.

Wstyd, że doszliśmy do takiej żenady.

Nie, póki nie rozliczymy własnych bandytów, nie zamierzam obchodzić żadnego dnia pamięci. Bo to nie jest pamięć. To jest pisanie romantycznych złudzeń, a nie historii oraz narcystycznych wyobrażeń, a nie pamięci.

Artykuł Wyklęci z rozsądku pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/wykleci-z-rozsadku/feed/ 0 167
Chemoterapia honoru http://dawidzmuda.pl/chemoterapia-honoru/ http://dawidzmuda.pl/chemoterapia-honoru/#respond Sun, 18 Feb 2018 19:29:35 +0000 http://serwer1894345.home.pl/autoinstalator/wordpress2/?p=254 Wszystko mnie irytuje wokół awantury o nowelizację ustawy o IPN: od postawy polityków izraelskich, po jak zwykle spóźnione reakcje polskiej opozycji. Ale też nie mam złudzeń, że sekretarze z KC PiS, pozując na jedynych obrońców honoru, grają na idiotycznym antysemityzmie, a jeszcze bardziej na bierności wobec niego. Im więcej sprzeciwu na świecie, tym lepiej – pokaże się swoim niezłomność, ułańskość i przeważy ofiary. Ale, jak to z tą ekipą, sprawa nie jest prosta. Bo najczęściej nie chodzi tu o realny, agresywny antysemityzm rasowy. Idzie o to, na czym grało się już przed wojną, potem grał na tym Gomułka w ’68 i część prawicy po ’89 roku – o polskie przyzwyczajenie zwalania na kogoś własnych nieszczęść, wad i problemów: winny jest żyd. Nie jakiś realny, ale wyobrażony, którego dokleja się do przeciwnika, jak – nomen omen – łatę. Kto nie z nami – ten żyd. To nie znika nawet przy panice antyislamskiej. PiS gra językowych przyzwyczajeniach, na resentymentach, gra na cierpiętnictwie i potrzebie moralnego odwetu. I niezależnie od skutków w polityce zagranicznej, zabarwia te językowe demony realnością. Zwłaszcza, że po przekroczeniu pewnego punktu, nie będzie odwrotu – żeby nie stracić urojonego honoru, będzie można już tylko kąsać. Po całości. Żadnych kompromisów, zwłaszcza ze swoim rozsądkiem. Ktoś w zupełnie innym kontekście powiedział coś, co dobrze oddaje brak odruchu proporcji tej ekipy – działają tak, jak ktoś, kto decyduje się na chemoterapię, bo znudziło mu się przycinać włosy. Tyle, że po raz kolejny wszystkich nas się na oddział pakuje. Niezależnie jednak od wszystkiego, jeśli politycy nie stukną się w pustawe łby, o opamiętanie, rozsądek i skupienie na sprawie, nie na jej potencjale politycznym – pozostanie krzyczeć kamieniom. Bo na siebie – jak pokazuje historia – rzadko możemy liczyć.

Artykuł Chemoterapia honoru pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
Wszystko mnie irytuje wokół awantury o nowelizację ustawy o IPN: od postawy polityków izraelskich, po jak zwykle spóźnione reakcje polskiej opozycji.

Ale też nie mam złudzeń, że sekretarze z KC PiS, pozując na jedynych obrońców honoru, grają na idiotycznym antysemityzmie, a jeszcze bardziej na bierności wobec niego. Im więcej sprzeciwu na świecie, tym lepiej – pokaże się swoim niezłomność, ułańskość i przeważy ofiary.

Ale, jak to z tą ekipą, sprawa nie jest prosta. Bo najczęściej nie chodzi tu o realny, agresywny antysemityzm rasowy. Idzie o to, na czym grało się już przed wojną, potem grał na tym Gomułka w ’68 i część prawicy po ’89 roku – o polskie przyzwyczajenie zwalania na kogoś własnych nieszczęść, wad i problemów: winny jest żyd.

Nie jakiś realny, ale wyobrażony, którego dokleja się do przeciwnika, jak – nomen omen – łatę. Kto nie z nami – ten żyd. To nie znika nawet przy panice antyislamskiej. PiS gra językowych przyzwyczajeniach, na resentymentach, gra na cierpiętnictwie i potrzebie moralnego odwetu.

I niezależnie od skutków w polityce zagranicznej, zabarwia te językowe demony realnością. Zwłaszcza, że po przekroczeniu pewnego punktu, nie będzie odwrotu – żeby nie stracić urojonego honoru, będzie można już tylko kąsać. Po całości. Żadnych kompromisów, zwłaszcza ze swoim rozsądkiem.

Ktoś w zupełnie innym kontekście powiedział coś, co dobrze oddaje brak odruchu proporcji tej ekipy – działają tak, jak ktoś, kto decyduje się na chemoterapię, bo znudziło mu się przycinać włosy. Tyle, że po raz kolejny wszystkich nas się na oddział pakuje. Niezależnie jednak od wszystkiego, jeśli politycy nie stukną się w pustawe łby, o opamiętanie, rozsądek i skupienie na sprawie, nie na jej potencjale politycznym – pozostanie krzyczeć kamieniom. Bo na siebie – jak pokazuje historia – rzadko możemy liczyć.

Artykuł Chemoterapia honoru pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/chemoterapia-honoru/feed/ 0 254
Infantyliada http://dawidzmuda.pl/infantyliada/ http://dawidzmuda.pl/infantyliada/#respond Sat, 03 Feb 2018 21:38:12 +0000 http://serwer1894345.home.pl/autoinstalator/wordpress2/?p=179 Uczono mnie historii skomplikowanej, niejednowymiarowej, niełatwej, nieposkromionej. Uczono mnie stawiania pytań i odporności na niewygody, jakie niesie ze sobą wiedza. Uczono mnie, jak pogodzić dumę ze wstydem. Uczyła szkoła, uczyły babcie, ciotki i starzik. Uczyli ci, którzy nie przegrzebywali historii wyłącznie za truflami. Teraz jednak coś się pozmieniało i próbuje się ludziom wciskać do głów o wiele mniej skomplikowaną wersję historii. W ostatnich dniach wychodzi to bokiem i niestety to dopiero początek przygody z nową polityką. Dziś, żeby znać historię Polski – wystarczy wybielić koszulę, usadowić się w dobrym świetle i bezkompromisowo zadawać w kółko jedno naukowe pytanie: “lustereczko, powiedz przecie: kto jest najpiękniejszy w świecie?”. W sporze o ustawę o IPN politycy izraelscy, sami mając dość szczelnie zamknięte oczy na działania swojego kraju w Palestynie, rozrywają szaty nad milczeniem Polaków o ich grzechach wobec Żydów. Ich podejście do całej sprawy jest chwilami nie tylko niesprawiedliwe, ale i zwyczajnie ignoranckie. Polscy politycy i publicyści prawicowi popisują się tym samym, co zresztą mnie bardziej obchodzi i irytuje. Ten spór jednak wcześniej czy później umilknie, zostawiając prawdopodobnie spore blizny na relacjach polsko-żydowskich. Zostanie natomiast problem idiotycznej (tak) polityki historycznej, która wprowadzana do szkół, dyplomacji i roszcząca sobie pretensje do zawładnięcia wyobraźnią. To, co obserwujemy w sporze z Izraelem dziś, jest jedynie jednym z odprysków fetowania przez prawicę wizji historii jako narzędzia urabiania społeczeństwa na kształt swoich sarmackich marzeń. Polityka historyczna zawsze jest po coś, powinna jednak opierać się choć w większości na obiektywnych przesłankach. Zasadniczymi składnikami dzisiejszej polityki historycznej w Polsce są jednak nie badania, krytyka i rozsądek, ale wybielacz i zabawkowy zestaw kosmetyczny z lusterkiem, przed którym można powtarzać zaklęcia. Historia ma być wyprana z wszelkich plam, które pozwalałyby choćby podejrzewać, że Polacy kiedykolwiek i cokolwiek nabroili. Ważne, żeby mogli się wpatrywać z zachwytem w lusterko upstrzone cekinami. Złe wydarzenia z historii nie są w tej zabawie usuwane, ale zwalane na innych: Marzec ’68 – komuniści; pogromy – komuniści; Jedwabne – Niemcy; napaść na Czechosłowację w ’68 – komuniści. Jeśli nie da się lub niewygodnie byłoby udawać, że to kto inny niż Polacy nabandycili – wydarzenia relatywizuje się na potęgę: zajęcie Zaolzia – nie my do spółki z Hitlerem, tylko sytuacja geopolityczna; ofiary Berezy Kartuskiej i zamachu majowego – takie czasy niespokojne i konieczność. I tak dalej. Bo przecie myśmy daliśmy światu tylko miód i kremówki. Z taką wizją nieuniknione jest wywoływanie świętej wojny o honor, rzekomo obrażany przez wszystkich naokoło. Nic dziwnego, jeśli rozdyma się swoje ego ponad rozsądek – zawsze coś będzie je uwierało. Poza tym, obsesyjna żądza czystości usadza politykę historyczną w pralni, gdzie patrząc w wirujące bębny – nieuchronnie kołowacieje. W tym szaleństwie skazani jesteśmy na infantyliadę – wojnę smarkaczy o sprawy, których nie są wstanie udźwignąć, więc sprowadzają je do własnych rozmiarów.

Artykuł Infantyliada pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
Uczono mnie historii skomplikowanej, niejednowymiarowej, niełatwej, nieposkromionej. Uczono mnie stawiania pytań i odporności na niewygody, jakie niesie ze sobą wiedza. Uczono mnie, jak pogodzić dumę ze wstydem. Uczyła szkoła, uczyły babcie, ciotki i starzik. Uczyli ci, którzy nie przegrzebywali historii wyłącznie za truflami.

Teraz jednak coś się pozmieniało i próbuje się ludziom wciskać do głów o wiele mniej skomplikowaną wersję historii. W ostatnich dniach wychodzi to bokiem i niestety to dopiero początek przygody z nową polityką. Dziś, żeby znać historię Polski – wystarczy wybielić koszulę, usadowić się w dobrym świetle i bezkompromisowo zadawać w kółko jedno naukowe pytanie: “lustereczko, powiedz przecie: kto jest najpiękniejszy w świecie?”.

W sporze o ustawę o IPN politycy izraelscy, sami mając dość szczelnie zamknięte oczy na działania swojego kraju w Palestynie, rozrywają szaty nad milczeniem Polaków o ich grzechach wobec Żydów. Ich podejście do całej sprawy jest chwilami nie tylko niesprawiedliwe, ale i zwyczajnie ignoranckie. Polscy politycy i publicyści prawicowi popisują się tym samym, co zresztą mnie bardziej obchodzi i irytuje. Ten spór jednak wcześniej czy później umilknie, zostawiając prawdopodobnie spore blizny na relacjach polsko-żydowskich. Zostanie natomiast problem idiotycznej (tak) polityki historycznej, która wprowadzana do szkół, dyplomacji i roszcząca sobie pretensje do zawładnięcia wyobraźnią.

To, co obserwujemy w sporze z Izraelem dziś, jest jedynie jednym z odprysków fetowania przez prawicę wizji historii jako narzędzia urabiania społeczeństwa na kształt swoich sarmackich marzeń. Polityka historyczna zawsze jest po coś, powinna jednak opierać się choć w większości na obiektywnych przesłankach. Zasadniczymi składnikami dzisiejszej polityki historycznej w Polsce są jednak nie badania, krytyka i rozsądek, ale wybielacz i zabawkowy zestaw kosmetyczny z lusterkiem, przed którym można powtarzać zaklęcia. Historia ma być wyprana z wszelkich plam, które pozwalałyby choćby podejrzewać, że Polacy kiedykolwiek i cokolwiek nabroili. Ważne, żeby mogli się wpatrywać z zachwytem w lusterko upstrzone cekinami.

Złe wydarzenia z historii nie są w tej zabawie usuwane, ale zwalane na innych: Marzec ’68 – komuniści; pogromy – komuniści; Jedwabne – Niemcy; napaść na Czechosłowację w ’68 – komuniści. Jeśli nie da się lub niewygodnie byłoby udawać, że to kto inny niż Polacy nabandycili – wydarzenia relatywizuje się na potęgę: zajęcie Zaolzia – nie my do spółki z Hitlerem, tylko sytuacja geopolityczna; ofiary Berezy Kartuskiej i zamachu majowego – takie czasy niespokojne i konieczność. I tak dalej.

Bo przecie myśmy daliśmy światu tylko miód i kremówki.

Z taką wizją nieuniknione jest wywoływanie świętej wojny o honor, rzekomo obrażany przez wszystkich naokoło. Nic dziwnego, jeśli rozdyma się swoje ego ponad rozsądek – zawsze coś będzie je uwierało. Poza tym, obsesyjna żądza czystości usadza politykę historyczną w pralni, gdzie patrząc w wirujące bębny – nieuchronnie kołowacieje. W tym szaleństwie skazani jesteśmy na infantyliadę – wojnę smarkaczy o sprawy, których nie są wstanie udźwignąć, więc sprowadzają je do własnych rozmiarów.

Artykuł Infantyliada pochodzi z serwisu Dawid Zmuda.

]]>
http://dawidzmuda.pl/infantyliada/feed/ 0 179