• Ludzie,  Muzyka

    Kiedy gitara zostaje wdową

    Wreszcie skończyła się wigilia. Nalałem sobie szklankę, siadłem do biurka, przesunąłem jakieś papiery, coś lekko stuknęlo o podłogę. Podniosłem kostkę do gitary, włączyłem komputer, zerknąłem na newsy BBC i usłyszałem, jak mój telecaster załkał. Gdzieś w Hiszpanii, po paru przygodach zdrowotnych, na niewidoczną stronę gryfu przeniósł się facet, który wybrał mi gitarę. Powiedział: “po cholerę ci kombinowane wiosło, ja gram pięćdziesiąt lat na sklepowym modelu i daję radę. Bierz tę za sześć stów i udawaj, że grasz”. No, coś takiego słyszałem. Niby po co miałby udawać, że do mnie mówi? To ten ze Status Quo: drugi przy mikrofonie i pierwszy na gitarze. Riff… przepraszam, Rick Parfitt Kiedyś po prostu wziął…

  • Artykuły,  Ludzie,  Muzyka

    Kapłan złamanych dusz

    Był jakiś listopad. Chyba. Nie było nikogo w niebieskim prochowcu, zresztą nie wiem, może stanął na chwilę pod oknami małej galerii Miriam. E., niewiele starsza, ale już wtedy mądra bibliotekarka, zupełnie prywatnie zabrała mnie na wieczór z Cohenem, granym przez paru lokalnych bardzo bardów. Miałem czternaście lat, lekki trądzik i jeszcze nie wiedziałem, co robić z ciałem, które interesowało się dziewczętami na szkolnych dyskotekach wcześniej niż rozum. Być może tamten wieczór był moim prawdziwym bierzmowaniem do życia. Było kiczowato, mdło od świec i wzdychania studentek polonistyki, tanich perfum, swędziało od niedostrojonych gitar. Pięknie było. Potem były płyty winylowe i CD, było granie na ogniskach Cohena w tłumaczeniach Zembatego, był lekki szpan…