Wróciłem na FB w czasie, w którym powinienem z niego uciec. Widzę, ilu moich znajomych dało się zwieść przemocy, niechęci i nienawiści. Ilu bardzo fajnych ludzi dało się porwać mrzonkom o nowym, wspaniałym świecie rządzonym przez silną rękę niecierpiącą różnorodności. Doskonale jestem w stanie zrozumieć zmęczenie, jakie pojawia się przy chęci zrozumienia nowych zjawisk i jakoś jestem w stanie pojąć potrzebę świętego spokoju. Ale nie jestem w stanie zaakceptować skali i intensywności nienawiści i pogardy, jaką współtworzą lub wspierają moi znajomi i nieznajomi. Nie mogę przemilczeć tego, że realny lub – najczęściej – rzekomy gwałt powoduje żądzę nie tylko odwetu, ale prewencyjnej przemocy. Nie umiem zgodzić się na agresję wobec…