Tęskniłem za Lettermanem. I właśnie wrócił na Netflixie z nowym show My Next Guest Needs No Introduction. Dla mnie osobiście mistrz genialnych rozmów, wywiadów i spotkań ubranych w formułę talk show. Właściwie oprócz niego jestem w stanie z niemal taką samą satysfakcją oglądać Larry’ego Kinga, zwłaszcza jego Larry King Now. A gdyby swój program postanowił na emeryturze wznowić Michael Parkinson – siedziałbym przed BBC lub zapewne raczej jakąś platformą online z kartką na moich plecach: “przeszkodź mi, a zatłukę”. Ale jednak co Letterman, to Letterman. W obu wersjach: gołej i z brodą. Świetnie wyprodukowane i bardzo prosto realizowane, niemal godzinne show z publicznością, rozmowa na żywo przerywana materiałami filmowymi – czego chcieć więcej?…